Bylo o narzekaniu, bedzie i o chwaleniu.
Hiszpanie bowiem to uroczy i dobrze wychowany narod. I mam tu na mysli szczegoly dnia powszedniego, ktore umilaja mi szara codziennosc...
W przeciwienstwie do wyemancypowanych i prostych w obejsciu Niemcow, Hiszpanie przepuszczaja kobiety w przejsciu. A jesli sie zdarzy, ze nieopatrznie wepchna sie pierwsi, to ladnie przeprosza i przytrzymaja pannie drzwi, tak, zeby sie nie musiala z nimi silowac. Zreszta ten przeuroczy zwyczaj trzymania i nie trzaskania nikomu przed nosem drzwi odnosi sie do obu plci. Malo tego, jesli je komus przytrzymasz i spokojnie poczekasz az wejdzie/wyjdzie, nie pozostanie to niezauwazone – gracias i ladny usmiech – gwarantowany.
Jest to sympatyczny zwyczaj i nalezy go szanowac – z drugiej strony az mi sie smiac chce jak sobie pomysle, ze w Polsce z przyzwyczajenia tez bede go przestrzegac. Podczas, gdy w Hiszpanii jest absolutna norma przytrzymywanie drugiej osobie drzwi (niewazne czy sie spieszysz czy nie, w metrze czy w pracy) i mowienie usmiechnietego ´´dziekuje´´ kazdej osobie, ktora to dla ciebie zrobi, w Polsce... narazisz sie z pewnoscia na zdumione spojrzenia.
Kolejna rzecz, o ktorej chcialam wspomniec to komplementy. O ile Hiszpanki potrafia byc prawdziwymi zolzami, o tyle, jesli masz szczescie i trafisz na te nie-zolzy- nie oszczedza ci komplementow, jesli cos im sie spodoba - a zawsze cos do spodobania sie znajda. Na poczatku mojego pobytu troche sie tym peszylam i nie wiedzialam jak mam reagowac. Gdzies przeczytalam, ze nalezy negowac otrzymany komplement zdaniem: och, to juz stary ciuch albo ach, kupilam na wyprzedazy badz tez, jesli komplement odnosi sie do ogolnego wygladu (np.ladna z ciebie dziewczyna) nalezy sie zachnac, zaczerwienic i szepnac: No es para tanto (no, nie przesadzajmy). Ale szybko dalam sobie z tymi poradami spokoj. Najlepiej jak najszybciej odwdzieczyc sie komplementem za komplement i zmienic temat.
Inny szczegol warty zauwazenia to fakt, iz twoi compañeros zywa sie interesuja tym, co masz do powiedzenia i pamietaja o tym, co juz powiedziales. Dla mnie osobiscie jest to bardzo mile doswiadczenie, biorac pod uwage fakt moja traume wyniesiona z Polski, ze nikt cie nie slucha i nie zwraca uwagi na to co mowisz, koncentrujac sie tylko na wlasnym monologu. Wiele o Hiszpanach mozna powiedziec, ale byloby niesprawiedliwym twierdzic, ze nie sa dobrymi rozmowcami – mowia, ale tez i sluchaja, nie powtarzaja sie w swoich historiach i pamietaja o tym, ze wczoraj sie zle czulas, a za tydzien jedziesz na 11 dni do Polski.
Na zakonczenie... dla szukajacych dziury w calym i na ´´odslodzenie´´ tego, co wczesniej napisalam, dodam, ze:
...tak, mozna nie wytrzymac nerwowo, jesli kolejna osoba z rzedu po raz setny mowi ci ´´gracias´´ za glupie przytrzymanie drzwi, albo jak otrzymujesz naganne spojrzenie kogos, dla kogo tych drzwi nie przytrzymales.
...tak, komplementy to fajna sprawa, o ile nie wpadniesz w depresje, za kazdym razem, jesli twoj stroj nie otrzyma aprobaty od twoich compañeras i nie zaczniesz sie zastanawiac nad wyrzuceniem owej spodnicy, ktora nie stala sie obiektem komplementu (wiec z pewnoscia wszyscy w duchu mysla, ze masz zly gust)
...tak, tak, tak, pamietliwy narod Hiszpanow wytknie ci kazda nieopatrzna opowiastke, jaka, na przyklad, wymysliles na poczekaniu, zeby sie troche popisac. Minie troche czasu, zanim o tym zapomna, albo wypomna ci ja w najmniej spodziewanym momencie.
Ale to tak dla tych szukajacych dziury w calym. Ja zazwyczaj tych dziur ani nie widze, ani nie szukam. Co nie oznacza, ze nie ma ich w innych miejscach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz