piątek, 9 grudnia 2011

O braniu rzeczy za pewnik, czyli włoszczyzna po hiszpańsku




Życie za granicą nauczyło mnie wielu rzeczy, a w szczególności nie brania ich za pewnik. Rzecz jasna pewnych zmian należy się spodziewać, takich jak, na przykład, szok kulturowy, w mniejszym bądź większym stopniu, ale czemu nikt mnie nie ostrzegł, że małe, pozornie bzdurne pewniki, które wynosimy z naszego kraju zupełnie się nad tym nie zastanawiając, mogą zmienić swoją definicję, ba, przestać istnieć? Przecież pewniki, zgodnie ze swoim przesłaniem, mają być PEWNE! Przyznam szczerze, że nic mnie tak nie myli i gubi jak właśnie te szczególiki, które wciąż odkrywam,choć nie tak często jak na początku.

Któż bowiem mógł pomyśleć, że w Hiszpanii…

…włoszczyzna to nie do końca włoszczyzna. Rosół na bazie selera naciowego i białej rzodkwi z dodatkiem kapusty? Czy ci Hiszpanie mają dobrze poukładane w glowie? 

…nie ma rutynoskorbinu? No przepraszam bardzo: jak uczony lekarz może się krzywić w niedowierzaniu, skoro mu mówię, że potrzebuję RUTYNY, rozumiem, że rutynoskorbinu może nie być, no ale istnieje na pewno jakiś hiszpański odpowiednik z RUTYNĄ…i nie chodzi mi o rutynę dnia codziennego, na Boga!

…nie ma kawy Tchibo ani Jacobs? To co jest? Illy? Davidoff? Pani ekspedientka mamrocze, że jakąś Marcille czy La Estrella mają. Pierwszy raz w życiu słyszę.

…herbatę się przygotowuje w mikrofalówce, a czajnik uchodzi za niepotrzebny wydatek i kaprys godny tylko Anglików? Wczoraj w pracy w stołówce ktoś postawił piękny czajnik z gwizdkiem, na co od razy pojawiły się komentarze, że to pewnie sprawka Mary i Paula. Ugryzłam się w język, bo już chciałam zwrócic uwagę, że Polacy nie Anglicy, a w wielkiej estymie czajniki mają. Poza tym przestańcie nazywać czajnik (hervidor) zaparzaczem do herbaty (tetera, mylnie używana przez Hiszpanów na nazywanie czajnika, co tylko dowodzi, jak rzadko jest używany)! Każdy przecież wie, że CZAJNIKA używamy nie tylko do zaparzenia herbaty, ale i do wielu innych niezbędnych czynności, takich jak sparzanie skórki pomidorów (żeby się do żołądka skórka nie przykleiła, nie wiem czemu ten pewnik jest przyjmowany w Hiszpanii z ogromnym zdziwieniem?) czy zalewania kawy (pytanie Hiszpanów czy pijemy też fusy pomijam milczeniem).

…nie wiedzą, że trzeba dbać o florę bakteryjną naszych jelit, bądź też innych ważnych narządów,  w szczególności po terapii antybiotykowej? Kiedy pierwszy raz brałam antybiotyk w Hiszpanii i chciałam kupić ‘’dobre bakterie’’ w tabletkach, pani w aptece dwoiła się i troiła, żeby zrozumieć o co mi właściwie chodzi. W końcu znalazłyśmy odpowiedni preparat, ale nie było to dla niej oczywiste, ani dla lekarzy, którzy antybiotyki chętnie przepisują. Należy tu dodać, że wiele antybiotyków jest dostępnych bez recepty, wystarczy tylko ładnie aptekarza poprosić, który po szybkiej diagnozie wypisze odpowiedni specyfik. Czemu więc Hiszpanie się dziwią, że należą do krajów o najwyższej antybiotyko-odporności?

…nie lubią najwyraźniej kąpieli z bąbelkami. Dostać tu płyn do kąpieli graniczy z cudem. A, jak się ostatnio okazało, pomiędzy ´´gel de baño´´ (pły do kąpieli) i ´´gel de ducha´´ (płyn pod prysznic) nie ma żadnej różnicy, Hiszpanie używają tych dwóch słów zamiennie i jest to zwyczajne mydło pod prysznic w płynie. Zawsze mi się wydawało, że ´´żele do kąpieli´´ w Hiszpanii są jakieś mało… bąbelkowe. Teraz już wiem dlaczego.

…nie wiedzą, że dziesiąta godzina to pora, w której nie dzwonimy, nie krzyczymy, nie idziemy w gości i ogólnie uważamy, żeby cicho być, bo sąsiedzi idą powoli spać. Dla Hiszpanów takim pewnikiem jest godzina 15-16, kiedy (ci co mogą) udają się na sjestę. Kto słyszał o ciszy nocnej w dzień??

…w Madrycie jest grzechem nie pic wody prosto z kranu, przecież to najczystsza woda w całej Hiszpanii. Zamawiają w restauracji ‘’una jarra de agua’’ (dzbanek wody), dostaniemy wodę z kranu z lodem, za którą nie trzeba płacić. Wydawanie pieniędzy na wodę mineralną to rozpusta, twierdzą wszyscy moi znajomi, a jej gotowanie to strata czasu. Jak to? Każde dziecko przecież wie, że kranówkę należy najpierw dobrze przegotować (kolejny dowód na niezwykłą użyteczność czajnika). Nikt mi nie jest w stanie przemówić do rozsądku, choć wielu próbowało. Z Madrytu czy nie, kranówa to kranówa i jako dobrze szanująca się  Polka nigdy jej nie zaufam.

Dzięki Bogu, nie wszystkie pewniki zostały przekręcone w tym dziwnym kraju. Na szczęście można sobie z Hiszpanami bez większych przeszkód ponarzekać i na ´´Jak się masz´´ wcale nie trzeba odpowiadać ´´Dobrze´´, na pogodę zawsze można znaleźć haka, a o zdrowie nie tylko wypada, ale i należy dopytać, szczególnie, jeśli wiemy, że nasz rozmówca miał ostatnio na tym gruncie problemy. Dlatego też mimo tego, iż pewne pewniki nie są w Hiszpanii tak pewne, inne istotne pewniki pozostają pewnikami, co pewnikiem ratuje mnie od stracenia pewności, że na coś się jednak przydają.

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

rewelacja artykul :))) usmialam sie jak na dobrej komedii

Anonimowy pisze...

Dziękuje za ten artykuł! W szczególności a te skorke od pomidora!!! I za rutinoscorbin! Wapna tez nie znają!
Usciski.
Magda

marcjanna pisze...

ubawiłaś mnie, ale opis trafny w 100% :-) moi znajomi Hiszpanie kiedyś w Czechach w czajniku elektrycznym zagotowali mleko... i się dziwili, ze wykipiało. Probiotyki mam z Polski, zresztą większość leków mam z Polski, bo tu nie tylko rutinoscorbinu nie znają.I to dzwonienie o 22... A mój teść ZAWSZE dzwoni, jak jemy kolację. Bo przecież kto je kolację o takiej porze?! Po tylu latach mógłby się już nauczyć :-)

@leksandra pisze...

witam, wiem ze notka zeszloroczna, ale mam idealnie te same spostrzezenia... jestem w Hiszpanii od wrzesnia na Erasmusie i mojego szoku na widok wloszczyzny nie zapomne xD

@leksandra pisze...

witam, wiem ze notka zeszloroczna, ale mam idealnie te same spostrzezenia... jestem w Hiszpanii od wrzesnia na Erasmusie i mojego szoku na widok wloszczyzny nie zapomne xD

Justa pisze...

hehe! swietne porownanie

marcilla jest najlepsza kawa jaka znam! co tam jacobs, co tam tchibo...

moj obecny maz na naszej pierwszej randce w jego mieszkaniu, zrobil mi herbate zalewajac ja zimna wada- brrrrr

natomiast co do wody mineralnej musze zgodzic sie z hiszpanami, badania pokazuja ze kranowa jest zdrowa, a wiec po co przeplacac :P

pozdrawiam z Barcelony!

Anonimowy pisze...

Artykuł super! Mój chłopak gdy widział, że przygotowuję sobie herbatę od razu myślał, że jestem chora. Do tego niepojęte jest dla niego jak obiad może być na słodko np. naleśniki z dżemem lub serem - przecież to deser i koniec kropka :D

Anonimowy pisze...

Trafilas w sedno.
Zycie bez czajnika jest smutne. Herbata z mikrofalowki nie smakuje tak jak nalezy.
Fakt faktem, Hiszpanie sa bardziej rozmowni niz inne nacje. Czajnik mozna spakowac do walizki.
Hiszpanscy lekarze domowi sa lepsi niz angielscy nawet jesli wszystkich medykamentow nie mozna tutaj kupic.
Usciski,
Aga